Po budowie zostało tyle desek, że po prostu głupio by było nie odkryć w sobie głęboko dotychczas utajonego zacięcia do stolarstwa. Więc z pomocą Marka i jego warsztatu oraz dzięki uprzejmości Pana Antoniego, który pożyczył swoje ściski, ściskam właśnie ramę od stołu. Jak na razie najtrudniejszym etapem tej konstrukcji było przyniesienie piekielnie ciężkich ścisków z górnego parkingu do domu. Z racji tego, że zima jest „jak z bajki” dolny parking działa tylko bezpośrednio po odśnieżaniu.